niedziela, 29 stycznia 2012

Missha The Style Under Eye Brightener

Występuje w dwóch odcieniach #1 Light Beige i #2Natular Beige. Ja posiadam oczywiście ten jaśniejszy #1. Produkt nowy jest zafoliowany dość mocno więc nie ma możliwości by był używany wcześniej ;). Ma pojemnośc 6g.



Producent:
„Korektor do twarzy o działaniu rozświetlającym. Pokrywa cienie pod oczami oraz wszelkie inne niedoskonałości skóry.”

Pozytywnie:
+Kryje
Ładnie kryje wszelkie cienie fioletowe/niebieskie. Nie wiem jak natomiast jest z cieniami „czerwonymi”. Nie jest to znowu jakiś mocny korektor ale mi zależało bardziej na rozświetleniu oka. Tą funkcję spełnia bardzo dobrze.
+Wytrzymałość (!)
Jest to naprawdę super wytrzymały korektor/rozjaśniacz! Wytrzymał deszcz, intensywny wysiłek fizyczny i całonocne imprezy! Jestem pod wrażeniem muszę przyznać :).
+Kolor
Wtapia się bardzo ładnie i rozjaśnia oko. W opakowaniu wygląda na trochę za ciemny ale naprawdę się dopasowuje.
+Cena
Tani. Kosztuje na ebay’u ok. 25zł ale w trakcie licytacji można go spokojnie dorwać za niższą cenę (jak ja :D).
+Nie podrażnia/uczula
Mam bardzo wrażliwe i alergiczne oczy ale Missha nie wyrządziła mi żadnej krzywdy :).
+Nie wysusza
Ja nie odczułam żadnego pogorszenia stanu już i tak mocno wysuszonych okolic oczu. Na pewno mogę stwierdzić, że również nie powoduje nawilżenia.



Negatywnie:
-„ Brak współpracy”
Mam namyśli, że nie współpracuje ze wszystkimi kremami pod oczy. Co dziwniejsze najgorzej wypadł w połączeniu z Skin79. Wszedł w każdą zmarszczkę i zaczął się „brylować” i porobiły się nieestetyczne plamy. Sytuacja powtórzyła się z jeszcze innym kremem.



Podsumowanie:
Kupię ponownie. Dobry produkt. Szału nie ma ale jestem z niego bardzo mocno zadowolona :). Jak na razie odpowiada moim „wymaganiom” więc zostanie ze mną na dłużej chyba, że coś się zmieni.
8,5/10

Ps. Podejrzewam, że gdyby nie maska-krem Orientana nie rozjaśniła cieni pod moimi oczami krycie Misshy byłoby za słabe :).

środa, 25 stycznia 2012

Maski-kremy firmy Orientana

Dawno nie pisałam ale mam dużo na głowie ostatnio ;). Ale znalazłam czas na dość długą notkę.




Czas na mój hit poprzedniego roku. Co prawda otrzymałam produkty kilka dni przed sylwestrem ale dalej to stary rok ;).
Dziś będzie o masce-kremie firmy Orientana. Ja zamówiłam zestaw dla cery trądzikowej i tłustej czyli maska-krem z algami do twarzy i maska-krem z czreśni pod oczy. Na początku, gdy przesyłka była jeszcze w drodze zaczęłam się ostro martwić – w końcu ja mam cerę suchą i bałam się, że mocniej się wysuszę. Ale nic z tych rzeczy ;).
Wspomnę jeszcze tylko, że obsługa sklepu jest bardzo mila i łatwo się z nimi skontaktować. Kiedy ja zamawiałam zestaw z ich strony (www.orientana.pl) akurat mieli awarię więc ostatecznie wszystko załatwiałam przez mail’a ale obsługa jest na plus :).

Przed recenzją chciałabym również wspomnieć o sposobie używania masek :). Maskę –krem z alg najlepiej stosować na noc a krem-maskę z czereśni można stosować również jako krem na dzień. Ja oba stosuję tylko jako „sleeping pack” ;).

Maska-krem z alg filipińskich




Producent:
Maska-krem do cery problematycznej i tłustej z bogatą zawartością alg, które dzięki wysokiej ilości amylozy, chronią skórę przed stanami zapalnymi, pobudzają metabolizm, wspomagają skórę w usuwaniu toksyn, odświeżają i łagodzą skórę łojotokową. Maska-krem reguluje wydzielanie sebum, matuje i doskonale nawilża cerę tłustą.  Dodatkowe naturalne składniki wspierajace takie jak naturalne ekstrakty z owsa powodują wygładzanie zmarszczek i działają ujędrniajaco Już po kilku dniach stosowania naturalny krem z alg filipińskich sprawi, że twoja skóra przestanie produkować nadmierną ilość łoju, będzie dobrze nawilżona i oczyszczona. Uzyska długotrwały matowy wygląd.”


Pozytywnie:
+Nawilżenie
Maska porządnie nawilża. Strasznie się bałam wysuszania ale nic z tego :). Rano buzia jest mięciutka i czuć, że nawilżona.
+Łagodzi
Łagodzi wszelkie zaczerwienienia i podrażnienia. Duży PLUS.
+Skład
Jest tak króciutki, że nie ma się do czego przyczepić!
Oto on: Aqua, Laminaria Digitata Extract, Oat Beta Glucan, Ascorbic Acid, Avena Sativa Kernel Extract, Plant Glycerin, Allantoin
Prawda, że fajny ;)?
+Walka z niedoskonałościami
Odkąd używam tej maski mam znacznie mniejszy problem z pojedynczymi niespodziankami. Te które się pojawiają w trakcie tzw. „red alert” szybciej znikają.
+Matuje
Nie mam problemu z łojotokiem ale na bb kremy zawsze musiałam używać puder (mimo, ze mam te o satynowym wykończeniu). Teraz już nie muszę i biedny się marnuje ;)
+Wydajność
Opakowanie zawiera 200g produktu co jest naprawdę dużą ilością. Na dodatek wystarczy niewielka ilość aby nawilżyć buzię.
+Cena
Za wspomniane 200g płacimy ok. 48zł. Przeciętny krem ma 50g więc płacilibyśmy 12zł ;) To naprawdę niewiele.


Neutralnie:
-/+ Konsystencja
Średnio się wchłania. Nie brudzi ubrań ani pościeli ale strasznie się do niej przykleja. Nie jest to przyjemne (na początku) ale też znowu jakoś specjalnie uciążliwe też nie. Wiem też że nie wszyscy lubią konsystencję żelu więc dla wielu może to być problem.



Podsumowanie:
3 razy tak! Ten produkt to mój zdecydowany hit i zostanę z nim na zawsze :). Ewentualnie zamienię go na maskę-krem z papai, bo ma rozjaśniać przebarwienia. Ale ten jak najbardziej polecam szczególnie osobom borykającym się z trądzikiem.
10/10 !!!



  
Maska-krem z czereśni japońskiej pod oczy.


 Z tą maską-kremem już jest troszkę mniej pozytywnie niż z poprzednią ale i tak jest godna uwagi.

Producent:
„Maska-krem z czereśni japońskiej to mocno nawilżający krem pod oczy niezwykle bogaty w antocyjaniny - substancje o właściwościach odmładzających. Działają one osiemnastokrotnie skuteczniej niż witamina C i pięćdziesięciokrotnie mocniej niż witamina E. Ten naturalny krem pod oczy działa silnie nawilżająco, odżywczo, likwiduje cienie i przebarwienia pod oczami.
Trzęsak, zwany w Azji "masłem czarownicy" opóźnia proces starzenia, stymuluje metabolizm skóry i wygładza zmarszczki wokół oczu.  Już po kilku dniach stosowania twoja skóra wokół oczu stanie się jasna, promienna i wygładzona.”


Pozytywnie:
+Rozjaśnia
Rozjaśnia ale nie jest to jakieś spektakularne rozjaśnienie. Ja mam cienie fioletowe (ogromne…) spowodowane alergią i chorobą więc ciągle szukam czegoś co choć troszkę zadziała. I ten krem „coś” zrobił ale dla mnie to za mało. Ale przynajmniej działa ;)
+Cena
Otrzymujemy 40g produktu w cenie 52zł. To bardzo dużo ilościowo biorąc pod uwagę, że kremy pod oczy zazwyczaj są w tubkach 10-15ml i często również w cenie oscylującej lub o wiele przewyższającej 50zł ;).
+Nie podrażnia
+Skład
Również niesamowicie krótki :). Super mi się taki podoba:
Aqua, Prunus Serotina Extract, Hyaluronic Acid, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Fucose, Tremell Fuciformis Sporocarp Extract, Xanthan Gum, Plant Glycerin, Allantoin.


Neutralnie:
-/+ Działanie odmładzające
No nie zauważyłam szczerze mówiąc by moje zmarszczki choć trochę się zmniejszyły. Tuż po aplikacji jakby troszkę maleją ale rano są takie same jak były poprzedniego dnia. Stosuję maskę prawie miesiąc więc troszkę krótko ale minimalne efekty jednak powinny być widoczne.
-/+Nawilża
Niestety nie nawilża długotrwale. Nawet nie nawilża aby starczyło na cały dzień. Rano jest OK. ale wieczorem już mniej. Na pewno nawilża nieporównywalnie lepiej niż Skin79. Jako ciekawostkę mogę dodać, że rano po nałożeniu dość grubej warstwy produktu miałam „ciężkie” oczy i rano jakby wysuszony. Efekt nawilżenia występuje tylko po cieńkiej warstwie :).
-/+Konsystencja
Tak samo jak w przypadku poprzedniej. Troszkę się lepi ale jako, że znajduję się na oczach to mniej przeszkadza. Muszę wspomnieć, że nic się nie leje i jest odpowiednio „zbita” by nie wpływała do oka etc.

Negatywnie
-„Baza”
Na opakowaniu jest napisane, że można go używać również jako krem na dzień. Moim zdaniem jest to wielkie nieporozumienie bo zarówno cienie jak i korektor się koszmarnie na nim rolują. Nie polecam takiej metody użytkowania.



Podsumowanie:
Ciężko mi ocenić ten produkt. Nie jest idealny dla mnie bo nie nawilża tak jakbym sobie tego życzyła. Podoba mi się natomiast efekt rozjaśnienia, bo naprawdę się tego nie spodziewałam (często kremy są reklamowane jako rozjaśniające/wybielające a wiemy jak z działaniem…). Jeśli nawet znajdę maskę-krem na noc pod oczy to i tak kupię tą ponownie tylko dla efektu rozjaśnienia.
6/10

czwartek, 19 stycznia 2012

LIOELE Blooming Tox

Kolejny post o błyszczykach firmy Lioele. Zakupiony razem z poprzednimi i również na promocji. Występują w dwóch odcieniach i ja posiadam #1. Na ebay’u są w cenie ok. 70zł z przesyłką.



Pozytywnie:
+Efekt
Zakochałam się w tym efekcie! Jest to efekt mokrych warg jednak jest on przecudowny! Lekko przyciemnia usta ale efekt jest oszałamiający :).Nie potrafię tego opisać a niestety nie posiadam na tyle dobrego aparatu by to uchwycić. Można powiedzieć, że to taki „glow” na ustach.
+Trwałość
Wytrzymuje troszkę krócej niż „glossy” ale i tak dobrze się trzymają.
+Aplikator
Tu również jest inny aplikator jednak ten jest… gumowy :). Na początku było mi ciężko lecz teraz uważam, że jest mocno przydatny.
+Kolor
Jak już wspomniałam mam #1 czyli Pink Orange i jest on naprawdę super. Nie nachalny i daje efekt zarówno na wieczorne wyjścia jak i codzienny look.
+Konsystencja:
Tu również nie ma możliwości by włosy się kleiły. Również nie czują go na ustach ale w porównaniu do „glossa” jest troszkę cięższy jeśli można to tak opisać. Natomiast łatwo się go nakłada i jest wydajny.



Neutralnie:
-/+ Pieczenie
W informacji o błyszczykach było napisane, że może wystąpić lekkie pieczenie, ale pomyślałam sobie, że pewnie takiej jak w przypadku Carmexa czyli tyle co nic ;). Jednak za pierwszym razem tak mnie zaczęło piec, że przerażona możliwością reakcji alergicznej natychmiast zmyłam błyszczyk. Niepotrzebnie. Pieczenie po czasie ustępuję a po dłuższym używaniu usta się do niego przyzwyczajają i nie boli jak na początku ;). Ale stracha miałam co nie miara.
-/+ Cena
Ja je dostałam na promocji dwa w przecenionej cenie jednego więc OK, ale nie wydałabym 70zł na błyszczyk.
Nie wydaje mi się by wysuszały usta lecz jeśli są suche skórki to po użyciu tego błyszczyka są podkreślone.



Negatywnie:
- SMAK!!!
Nie należę do osób dla których zapach błyszczyków jest życiową pasją oraz uwielbiają zjadać wszelkie mazidła ale z tym to jest przegięcie! Raz, dosłownie RAZ zdarzyło mi się „liznąć” troszkę Blooming Tox’a… Myślałam, że oszaleje i wypruję sobie wnętrzności! Smak ma jak jakiś środek do czyszczenia toalet lub inne mocne detergenty… Okropny. Teraz się mocno pilnuję by go nie zjeść ponownie :P.
- Opakowanie
Ja naprawdę nie wiem dlaczego dla 4ml jest opakowanie na prawie 12cm?! Na pewno nie można powiedzieć, że to wersja „torebkowa” lub „mini”. Chociaż z drugiej strony takiego giganta łatwiej znaleźć ;). I sytuacja jest taka sama jak u Blooming Gloss’a.
-Dostępność
Spotkałam się z nimi tylko na jednej aukcji na ebay’u i tylko jednej drogerii internetowej.  To dość mało w porównaniu z niektórymi azjatyckimi kosmetykami.


Podsumowanie:
Mimo dużej ilości „negatywów i neutrali” jest to mój hicior! Nie przebija co prawda Astora który świetnie nawilża ale zajmuje z nim pierwsze miejsce ex aequo. Ogólnie polecam ten błyszczyk każdemu kto ma troszkę więcej gotówki lub po prostu chce przetestować azjatyckie błyszczyki.
9/10

środa, 18 stycznia 2012

LIOELE BLOOMING GLOSS

Na początku grudnia informowałam Was o mojej przesyłce z Singapuru. Aż dziw, że do teraz zrobiłam recenzję tylko jednemu produktowi (Lioele Water Drop) ale dziś to się zmieni. :)



LIOELE BLOOMING GLOSS

Ja posiadam dwa w odcieniach #4 – pomarańczowy/marchewkowy i #7 – jasny beż. Błyszczyki znajdują się w dużych opakowaniach – prawie 12cm na 4ml pojemności :). Ogólnie ich cena na ebay’u waha się od 30zł do prawie 60zł. Ja dałam za oba niecałe 20zł ;>.
Obrazki ze strony sklepu:
 (kolory na zdjęciu są troszkę przekłamane)


Pozytywnie:
+Efekt
Usta wyglądają na lekko wilgotne a błyszczyk zawiera delikatne drobinki lecz nic nie jest nachalne!
+Trwałość
Utrzymują się do 3h w porywach ale żadne błyszczyki nie dają rady dłużej ;)
+Konsystencja
Mając je na ustach tego nie czuję :). Nie ma szans by włosy się kleiły etc.
+Nawilżenie
Nie wysuszają ust i nie podkreślają suchych skórek jeśli usta są przesuszone.
+Aplikator
Dopiero używając te kosmetyki zaczęłam się zastanawiać czemu tego nie wprowadzili do innych błyszczyków? Dzięki aplika torowi kąt pod jakim manewrujemy ręką jest bardziej wygodny i komfortowy.


Neutralnie:
-/+ Kolor
O ile #7 jest naprawdę fajny. Delikatnie rozjaśnia usta ale daje bardzo naturalny efekt o tyle #4 jest totalnie nie mój i sądzę, że niewielkiej ilości osób podpasuje. Jest to okropny marchewkowy pomarańcz ;)
-/+ Cena
Nie wiem czy kupiłabym je gdyby nie były na promocji. Wbrew pozorom cena jest bardzo wysoka jak za 4ml.


Negatywnie:
- Dostępność
Na ebay’u jeszcze niedawno ich nie było. Mam szczęscie, że znalazłam drogerię internetową która wysyła do Polski i w której sprzedają je i ogólnie kosmetyki Lioele w miarę rozsądnych cenach.
- Opakowanie
Ja naprawdę nie wiem dlaczego dla 4ml jest opakowanie na prawie 12cm?! Na pewno nie można powiedzieć, że to wersja „torebkowa” lub „mini”. Chociaż z drugiej strony takiego giganta łatwiej znaleźć ;).



Podsumowanie:
Nie żałuję zakupu ewentualnie tylko tego, że wzięłam #4 ;). Ale bardzo polecam wypróbować je.
8/10

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Rozdanie u Vexgirl

Mam nadzieję, że może mi się uda bo wstyd się przyznać ale.... nie mam ani jednej szminki :).
Rozdanie trwa do 28.01.2012r., do wygrania szminka Estee Lauder!

EUCERIN - Kojący krem nawilżający

Prawie rok używam tego produktu. Kupiłam go na promocji która oscylowała około 50% ;)
Opakowanie jest ciekawe bo zewnętrzną wartę tworzy nakładka po polsku natomiast opakowanie wewnątrz jest niemieckie :).  Ten krem należy do serii „przeciwko zaczerwienieniom”.
Ok. 65zł/50ml


Producent:
„Eucerin Kojący krem nawilżający zawiera Licochalcone – kojący ekstrakt z korzenia lukrecji (Glycyrihiza Inflata), który skutecznie koi skórę. Intensywnie nawilżający formuła zawiera również system filtrów chroniących skórę przed szkodliwym działaniem promieniowania UVA/UVB (SPF15), zapobiegający dalszym zaczerwienieniom”.
(lekko zmasakrowane opakowanie :))

 Pozytywnie:
+Wydajność
Krem jest bardzo wydajny ponieważ wystarczy niewielka ilość aby nałożyć go na całą twarz i odczuć ulgę :).
+ Nawilżenie
Muszę przyznać, że krem działa. Na początku jego stosowania używałam dwa wyciśnięcia pompki, potem jedno a teraz naprawdę odrobinkę.
+Działanie:
Zauważyłam minimalną, (ale jednak jakąś) redukcję zaczerwienienia twarzy. Ja nie mam problemu z rumieniem który jest na twarzy cały czas ale z „burakiem sytuacyjnym :)” i to jego zniwelowanie zauważyłam.
+Zapach
Boski! Uwielbiam! To chyba zapach tej lukrecji. Mimo, że na opakowaniu jest napisane „bez dodatku substancji zapachowych” :)
+Konsystencja
Treściwa. Nic się nie leje i łatwo zaaplikować krem na twarz. Kolorek kremu jest specyficzny bo o żółtawym zabarwieniu. Myślę, że ma to związek z lukrecją :).
+Filtry
Krem zawiera filtr spf15.

 

Neutralnie
-/+Cena
Jest to produkt apteczny więc jest ona wyższa, jednak za krem po którym widzę różnicę i który często można dorwać na promocjach jest O.K. ;)
-/+ Skład
Mnie nic nie uczuliło ani nie odczułam najmniejszego podrażnienia ale w składzie występuje BHT, a lepiej by go nie było :P



Negatywnie:
- Wchłanianie
Na początku, gdy skóra jest mniej nawilżona krem się dobrze wchłania. Potem jest problem, bo zostaje tłusta warstewka która powoduje, że po użyciu podkładu/bb kremu twarz się nieestetycznie świeci.



Podsumowanie:
Krem polecam. Szkoda tylko, że nadaje się do skóry mocno suchej. Jednak działa, nie podrażnia więc jestem na TAK. Jestem pewna, że kiedyś do niego wrócę.
8/10.



sobota, 14 stycznia 2012

MINI RECENZJE cz. 2 - Avene

Dalszy ciąg moich mini recenzji :>



1. Avene Clean-Ac Krem nawilżający i łagodzący podrażnienia

Producent:
„Pielęgnacja towarzysząca kuracji przeciwtrądzikowej. Produkt hipoalergiczny. Nie  powoduje powstawania zaskórników. Ten gładki, ale nie tłusty krem przeciwdziała podrażnieniom i przesuszeniu wynikającym z kuracji przeciwtrądzikowych. Nadaje się do skóry wrażliwej. Właściwości Natłuszcza i nawilża Trójglicerydy otrzymywane z krokosza i orzechów kokosowych, olej z jojoby i olej z masłosza odżywiają skórę, przywracają jej elastyczność i niezbędne uczucie komfortu. Łagodzi i przeciwdziała podrażnieniom Glukonian cynku, alfa-bisabolol i woda termalna Avène łagodzą i zmniejszają podrażnienia skóry.

Cena ok. 45zł / 40ml

Miałam próbkę 5ml. Za pierwszym razem spotkała mnie niemiła niespodzianka – skóra zaczęła mi się rolować podczas aplikacji kremu jakbym używała peelingu enzymatycznego. Akurat się śpieszyłam, więc byłam z tego powodu bardzo zła. Myślałam potem, że to jednorazowy „wyskok” lecz historia się powtórzyła.



Pozytywnie:
+ Nie uczula
Nie zapchał mnie ani nie uczulił. Nie odczułam natomiast ulgi tuż po użyciu tak jak w przypadku poprzedniego kremiku z mini recenzji.
+ Konsystencja
Przyjemna i treściwa. Szybko się wchłania i dobrze współpracuje z BB kremami.

Negatywnie:
- Skład
Tu już jest więcej składników do których można się przyczepić.
-  „Niespodzianka”
Wspomniana wyżej przeze mnie historia. Uważam, że takie coś nie powinno mieć miejsca. Gdyby to było jeszcze tylko jeden raz…
- Wydajność
Starczył mi raptem na 3 użycia i ciągle odczuwałam nieprzyjemne odczucie, że moja skóra potrzebuje więcej.
- Nawilżenie
Słabe. Jak już wspomniałam musiałam się mocno kremem obsmarować by cokolwiek odczuć.



Podsumowanie:
Krem OK ale średnio mi podpasował a szczerze mówiąc wcale. Raczej nie polecam.
4/10,




2. Avene- Cleanance Gel



Producent:
Łagodny żel oczyszczający do cery tłustej (wrażliwej) ze skłonnością do powstawania trądziku. Zawiera 49% wody termalnej, bardzo delikatnie oczyszcza, pomaga ograniczyć podrażnienia, reguluje wydzielania łoju. Nie wysusza. Nie zawiera mydła.”

Cena ok. 40zł / 250ml
Ja miałam próbkę 25ml ale z pewnych powodów zużyłam tylko około 1/3 objętości.

Pozytywnie:
+Oczyszczanie
Dobrze oczyszcza. Aż ZA dobrze…
+ Wydajny
Wystarcza niewielka ilość aby umyć twarz.



Na tym się kończą plusy produktu. Teraz muszę sobie trochę ponarzekać. Przede wszystkim żel koszmarnie, chemicznie śmierdzi. Po jego zmyciu ciągle czuję ten ohydny zapach. Również wcale nie jest taki łagodny. Twarz po umyciu nim jest bardzo mocno, nieprzyjemnie ściągnięta. Nie zużyłam próbki do końca bo po prostu nie mogłam znieść tego chemicznego smrodu. NIE POLECAM.
1/10